piątek, 25 stycznia 2013

13!

Dobra łapcie 13! No to jak i 13 rozdział to i 16 komentarzy poproszę ! Liczę na Was! Pozdrawiam!;)



O ja!!! To już jutro. Już jutro będę w Turcji z najlepszymi! O 17 mamy samolot. z Warszawy. Pakowałam się i jakoś nie mogłam się spakować, miałam tam jechać na tydzień, a walizki mogłam mieć tylko dwie,( no praktycznie to jedną, ale kolejne kilogramy aby wziąć na pokład musiałam dokupić. )Pakowałam wszystko, praktycznie wiedziałam, że będzie tam na ogół ciepło, ale musiałam wziąć i jakieś ciepłe ciuchy na wieczorne spacery czy coś. Nie mogłam spać, tak się cieszyłam z tego wyjazdu. Piotrek miał być po mnie o 13, a jest 01:30. Co ja do tego czasu będę robić? O tej godzinie byłam tak energiczna, pobudzona życiem. Wszystko mogłam robić, walizki sprawdzałam razem z listą czy wszystko jest. Jest !W końcu zasnęłam. Obudził mnie telefon.
- Za godzinę jesteśmy! - krzyczał Przemo do słuchawki.
- O boże, która to jest godzina ?
- No dochodzi 12, jakoś tak. a co ? Śpiąca królewna zaspała?- śmiał się mówiąc .
- Hah, pakowałam się prawie do 2. Nie moja wina.
- Tak,tak nie rób się niewiniątkiem, królewno.
- Oczywiście, żabciu. Spadaj już! Muszę się uszykować. A tak w ogole to Piotrek co się tak drze ?- zapytałam.
- Pakuje się na ostatnią chwilę."Przemo gdzie jest moja koszulka fioletowa?"
- hah, właśnie słyszę. Powiedz, że jest u mnie.
- O u Ciebie, ciekawe co tam robi jego koszulka.
- Nie śmiej się cymbale! Po prostu sobie poplamił.
- Poplamił? hahaha. Dobra kończę, do zobaczenia królewno!
- No paaa, krowo.
Już miałam się rozłączać gdy w tle usłyszałam.
- Za ta krowę oberwiesz.
Szybko się ubrałam, zjadłam płatki z mlekiem i zostawiłam kartkę na stole w kuchni "Jestem w Turcji wrócę za kilka dni. Kocham Was! Julka."
Zabrałam jeszcze torebkę, w której miałam potrzebne rzeczy typu małą kosmetyczkę, słuchawki, portfel i takie tam różne pierdołki.
- Więcej tego nie było, królewno? - zapytał Przemo
Gdy Przemek pakował nasze bagaże do auta, Piotrek przywitał się ze mną.
- No,no, no. - powiedziałam pod nosem.
- Ej,dobra! Królewna już pocałowała żabcie i co ? Z tego co wiem powinien zamienić się w księcia, a to podobne do ropuchy jakiejś. - żartował Przemo.
Momentalnie oberwał w łeb od Piotrka.Ze wszystkimi mieliśmy spotkać się na lotnisku.
Podróż autem była dość śmieszna, bo Przemek z Piotrkiem opowiadali mi jakieś dziwne sytuacje z ich życia jak byli mali.Odprawa była dość szybka. Zajęliśmy miejsca. Ja przy oknie, o to miejsce musiałam użerać się z Przemkiem co on dzisiaj pił ?! Obok mnie, Piotrek,Przemo, Zengi. Gdzieś na tyle Patryk z Zosią i Kasia z Janosiem.
- No to kochani słit focia! Trzeba poinformować fanki, że lecą z Wami dziewczyny.
Oparłam głowę o Piotrka ramie i przespałam cały lot.
- Kochani zapnij pasy, lądujemy .
- Co?Co? Okej. - mówiłam zaspanym głosem.

*godzinę później*
To jest nasz hotel? Nie mogłam w to uwierzyć. Sauna,spa,basen,widok na morze.
- To tak mamy cztery pokoje, dwu osobowe.
- Piotrek z Julią, Zengi z Przemem, Magic z Kasią, Patryk z Zosią.
- No to co brachu, dzisiaj trzeba kogoś wyrwać . - mówil Zengi do Przema.
- Haha, koniecznie.
Jak hotel przechodził ze swoim wnętrzem do historia, to nie chciałam wspominać o pokoju. Wielkie łóżko, jak dla małżeństwa.
- No to dzisiaj się wyśpimy.
- Na pewno. - powiedział Piotrek zbliżającym się krokiem.
nagle czułam jego wargi na moich ustach, potem na szyi. I wielkie stukanie do drzwi. Nie kto inny jak dwa przydupasy.
- Za godzinę....oj przepraszamy.
- Wy wiecie kiedy przyjść? haha . - powiedziałam dziwnym głosem, pewnie zrobiłam się cała czerwona.
- Nie, no co chcecie? - zapytał Piter.
- Za godzinę na plażę. Dalej, dalej.
- Okej.
Wstałam i poszłam się troszeczkę odświeżyć po podróży, ubrałam się, włosy upięłam w koka z "artystcznym nieładem " i byłam gotowa, teraz pora na Piotrka
- Czekam na Ciebie, pośpiesz się.
Sprawdziłam szybko fejsa i napisałam na tablicy " Turcja z najlepszymi <3 i="">i wyszłam. Kapnęło mi coś na nogę.....krew. Niech to, myślałam, że już koniec przed dwa dni było wszystko w porządku. 
- Julia!
- Co ?
- Podaj mi jakąś bluzkę.
- Okej, a może być niebieska ?
- Nie.
- A fioletowa?
- Może.
Podałam mu bluzkę, którą u mnie zostawił.
- Jeja, Piotrek ! Ręcznik.
Zasłonił oczy palcami.
- Oj sorki.
- Hahahaha.
*na plaży*
- Chodźcie tam!
- Za daleko. - powiedzieli znudzeni już chłopacy chodzeniem.
- To tu! - krzyknęłam .
Rozłożyliśmy swoje ręczniki, oczywiście jak to chłopacy od razu pobiegli do wody, a my się opalałyśmy. Chwila ta jednak długo nie trwała.
Zostałam ochlapana wodą z wiaderka. Skąd on miał wiaderko ?! Okazało się, że pożyczył od jakiegoś małego chłopca. Hahaa, jakie dziecko.
- Nie teraz przegiąłeś .Zostaw mnie!
Trójka chłopaków wzięła mnie na ręce i wyniosła do wody. Tą trójką byli: Przemo, Zengi i Patryk.
 -Hahaha, puść mnie! - krzyczał, ale i tak nie pomogło.
- A to królewno, za tą krówkę. - uśmiechnął się chamsko.
-I teraz przegięliście!
- Kochanie, ale to nie ja!- tłumaczył się Piotrek.
- Kochanie?! Przecież mi nie pomogłeś. -  śmiałam się, ale jednocześnie udawałam wkurzoną.
Później już wszyscy byliśmy w wodzie, bo okazało się, że Zosia i Kasia także wylądowały w wodzie w "niewinny" sposób, chlapaliśmy się, topiliśmy, pływaliśmy.
-Piotrek, ale ja pływać nie umiem, boję się!
- Przecież trzymam Cię, nie utopisz się.
- Hah, dziękuje, mam nadzieję, że tym razem mnie uratujesz.
- Kocham Cię. - powiedział po cichu.
Wracając z plaży zaczepiliśmy jeszcze "REJS PO MORZU TYLKO Z WŁODKIEM !
- Haha, lepszej nazwy już nie mogli wymyślić.
Rejs był dość spokojny, chociaż czasem miałam momenty, że będzie to jak w TITANIC. Hah. Bałam się.
Wróciliśmy do hotelu dość późno,wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Jutro czekał na dzień pod tytułem " Zwiedzanie miasta i zakupy z dziewczynami ." Haha.

wtorek, 22 stycznia 2013

12!

Dziękuję za te 14 komentarzy. Taka mała liczba a tak cieszy. Liczę na powtórkę z orzrywki. Pozdrawiam ;)!



Mając na myśli słowa, 'nie muszę pisać co wydarzyło się dalej "... Nie! Nie, nie 'cudownie' może też być odbywając się bez stosunku z drugą osobą. Wystarczy, że najbliższa osoba leży obok Ciebie...;)
***
Słońce swoimi promieniami, przebijało przez zasłony, które nie pozwalały mi już dalej spać. Zeszłam do kuchni, przeciągając się. Ujrzałam mojego chłopaka, który coś gotuję. Czy ja aby się nie przewidziałam ?! Piotrek gotuję?! Boże, dobrze, że on domu mi nie spalił. Podeszłam do niego obejmując go w pasie i mocno przytulając.
- Dzień Dobry.
- Oja, mloda takie poranki to ja chce zawsze. Buziak na przywitanie.- powiedział zdumiony Piotrek.
- Ja też, a tak w ogóle co ty robisz w kuchni ?Przecież ty+kuchnia=  większe prawdopodobieństwo, że spalisz to co chciałeś ugotować.- powiedziałam, powstrzymując się od śmiechu.
- Hahaha, bardzo śmieszne.
Nagle zadzwoniła Zosia.
Z:No hej kochana, robimy małe ognisko wieczorem, wpadniecie?
Ja: Hah, no hej. Jedna impreza się skończyła druga zaczyna? Wpadniemy, pewnie, że tak.Mam rozumieć, że wszyscy będą?
Z: Tak, tak.Jakby inaczej. To do wieczora.
Ja;Okej,pa.
- Kto dzwonił?- zaciekawiony Piotrek nie mogł już wytrzymać.
- Zosia.
- Ta Zosia? -pytał z większym niedowierzaniem.
- No ta,ta a jaka? Zaprosiła nas wieczorem na ognisko, wszyscy będą.  - A właśnie rozmawiała z Tobą ? - dodała.
- Coś tam mówiła. - powiedział.

Po śniadaniu poszliśmy trochę biegać, mimo iż Piotrek nie miał treningów musiałam zadbać o jego formę. Stałam się jego osobistą trenerką poza prawdziwym trenerem, osobiście mnie nią mianował.
- No dalej,dalej cieniasie! - krzyczałam.
- No już,już.
- Nie żeby twoja dziewczyna miała lepsza formę od samego sportowca.
- Lepszą? Ja ci dam lepszą!
Reszta naszego 'treningu' to było gonienie się po parku czy jakoś tak.
- Ej co jest ?
- Nic, nic.
- Przecież widzę, że coś jest.
- Słabo mi jest.
Zobaczyłam także, że krew mi spływa z nosa, szybko przetarłam, żeby Piter nie widział.
- Ej a może ty w ciąży jesteś? - zapytał.
- A słyszałeś kiedyś o takim przypadku jak dziewica w ciąży!
- No, nie. To miał być taki żarcik. Przepraszam no.
- No to ten żarcik Ci lekko nie wyszedł.
Do domu wracaliśmy w ciszy, nagle Mi się przypomniało, że my mamy przecież wycieczkę do Turcji!
- Piter!
- No co?
- Przecież my za dwa dni mamy wyjazd!- wydarłam się, że nawet przechodni patrzyli na nas jak na dziwaków.
- No przecież pamiętam, co tak krzyczysz. Dużo czasu mamy.
- No jasne, u ciebie dużo czasu to pakowanie się na ostatnią chwilę.
- Pewnie, kochasz to. Uwielbiam jak przy tym się denerwujesz.

* parę godzin później*
- Hej wszystkim! - krzyknęłam już do wszystkich, którzy czekali za nami.
- Co tak późno?- zapytał Magic.
- No wiesz..Piotrek uwielbia przygotowywać się do wyjścia parę minut przed samym spotkaniem.
- Cóż się dziwić ma to po mnie! - wskazał na siebie Przemo z wielkim rogalem na twarzy.
- Pewnie to rodzinne, brachu !
- Julka pomożesz mi ? - zapytała Zosia.
- Pewnie.
- no jak tam ? Słyszałam, że do Turcji lecicie ? - zapytała Kasia.
- No tak, tak. Ej a może polecielibyście z nami ? - zapytałam.
- Ale serio ? Mówisz poważnie? - podpytywała Zosia i Kasia.
- No ja nie mam nic przeciwko, Piotrek pewnie też nie. Paczką będzie raźniej. Bilety się zamówi zaraz, przerwę w niedziele mają bo meczu nie ma. Jestem za ! - krzyknęłam.
- Z czym jesteś za ? - zapytał Piotrek.
- No, żeby polecieli z nami do Turcji. - odpowiedziałam.
- Pewnie.
- Mowiłam dziewczyny, zgodzi się.
- Przestańcie się już tak miziać! - powiedziała z zazdrością Kasia.
- Robisz tak samo, czubku! - odpowiedziała Zosia.
- Dziewczyny zaraz wracam .
Udałam się do toalety, obmyć twarz bo zrobiło mi się gorąco. Spojrzałam w lustro znowu miałam krwawiący nos. Niepokoiło mnie to coraz bardziej. W ciągu jednego dnia, Dwa razy krwotok z nosa, osłabienie?!
Coś jest nie tak, pewnie przejdzie.
Wieczór był jak najbardziej udany. Wspólni znajomi, jedna paczka trzymająca się zawsze razem, śpiewy, śmiechy, dobre rozmowy, kiełbaski. Takie ogniska to ja mogę mieć codziennie. Do domu wracaliśmy spacerem, dobrze nam on zrobił. Szliśmy jak takie dzieci z przedszkola, wszyscy za rączkę, uśmiechnięci i bardzo szczęśliwi. Zapominając o wszystkich problemach, które nas otaczają, na razie było ich mało. Po prostu cieszyliśmy się chwilą

piątek, 18 stycznia 2013

11!

Dzięki, że jest tyle wyświetleń na blogu. Następnego posta dodam wtedy kiedy będzie minimum 10 komentarzy.  Wiem, że na to Was stać!!!!!!!!!!!!!!Pozdrawiam ;)

Ostatnie dni w moim życiu były bardzo hmmm.. intensywne. Poznałam mojego tatę, z którym miałam wiele wspólnych tematów. Na początku miałam trochę żalu do obojga rodziców o to, że tak długo z tym zwlekali, no ale czego nie robi się z miłości do rodziny. No nie powiem, mama z tata zarachowują się jak "małe dzieci" randki, ciągłe wyjścia. Nawet wakacje zaplanowali! Do Australii ! Miałam jechać z nimi i Darcy'm, ale stwierdziłam, że zostanę w domu, tu na miejscu. Ostatnimi czasy zaniedbałam też Piotrka, troszeczkę. W zawodach chciałam go też bardzo wspierać i chciałam żeby wiedział, że zawsze ma we mnie wsparcie. Pożegnałam się z rodzicami .



- No hej, widzimy się dzisiaj ?
- Hej, hej, a co Darcy już pojechał ?- mówił z oburzeniem.
- Co to ma znaczyć, no polecieli wszyscy razem.
- Jak to wszyscy ?
- No ma jakieś zawody, mama z tata też pojechała.Będziesz niedługo?
- 5 minut.
Ktoś dobijał się do drzwi, wiedziałam kto to, strasznie się ucieszyłam kiedy w końcu go zobaczyłam, tak bardzo za nim tęskniłam.
- No hej- rzuciłam mu się na ramiona.
- No hej, a co ty taka szczęśliwa?
-Mam cały dom wolny. Przez dwa tygodnie rozumiesz to?! Dwa tygodnie. - krzyczałam mu do uszu.
- Haha, to świetnie.
- Zaprośmy kogoś na dzisiaj?
- Okej, zadzwonię po Zengiego, Przemka, Janosia, Kasie,DuZersa?
- Okej.

Dzień praktycznie szybko nam zleciał, zakupy, przygotowywania i takie tam różne pierdołki.
- No siema, co tam ? Słyszałem, że mój braciszek się tu wprowadza na dwa tygodnie? Slodkooooooo- krzyczał jak opętany.
- No takk.
Pociągnęłam Piotrka do przedpokoju:
-Jak to się wprowadzasz? O czymś nie wiem?- zapytałam.
- No chciałem być przy tobie. - zrobił minę szczeniaczka. - Jedynie, że nie chcesz.
- No pewnie, ze chce. Kocham Cię słodziaku!
Na "domówkę" przyszło trochę osób. Był Janoś z dziewczyną, Toffek się nawet znalazł, Patryk z dziewczyną, która miała później dojechać, Przemo, Zengi, Kasia.
-Kasia jestes? - zapytała, któraś z dziewczyn żużlowców.
- tak ? A ty to pewnie..?
- Asia.no, ta od Toffika. - podała mi rękę z wielki rogalem na twarzy.
Wymieniłyśmy parę zdań, bardzo sympatyczna dziewczyna. Wszystko się  powoli rozkręcało. Zengi jak zawsze serfował drinki, które były bardzo, ale to bardzo mocne. Siedziałam przy stoliku z Asią i świetnie nam się rozmawiało, gdy ktoś nam przerwał.
-No hej, już jestem. Przepraszam za spóźnienie.- powiedział Patryk
Skądś znałam tę dziewczynę, byłam bardzo mi znana.
No tak Zosia!
- A co ty tutaj robisz? - krzyknęłam.
- Cicho! Chcę porozmawiać!
Piotrek próbował mnie uspokoić, ale się nie dało. Może wyjść na taras?- zapytała.
- A nie możemy tutaj porozmawiać, nie mam przed nimi żadnych tajemnic. - odpowiedziałam arogancko.
- Proszę.
Wszyscy patrzyli na mnie z oczami pięcio złotówek i się dziwnie uśmiechała, ale w końcu jej uległam.
- No bo wiesz, ja chciałam Cię/Was przeprosić, żle wtedy wyszło. Chłopak ze mną zerwał, dla dziewczyny, która miała tak samo na imię i wiesz działam pod wpływem emocji.
- Hahaha, i co chcesz mi przez to powiedzieć?
- Przepraszam, szczerze. Nie jestem taką osobą jaką o  mnie myślisz. - mówiła.
- Dobra, przeprosiny przyjęte, ale ma już nigdy więcej takiego czegoś nie być.
- Okej, ale mam jeszcze jedną prośbę?
-No jaką?
- Nie mów nic proszę Patrykowi, on nic nie wie.
- Okej, spoko. Nie powiem mu, ale jeżeli go skrzywdzisz to pożałujesz. A i jeszcze jedno, jest chyba jeszcze jedna osoba, która powinnaś przeprosić.
- Tak, wiem. Dziękuję.
- ojej, sorki. - uciekłam z tarasu, przytrzymując rękoma usta.





-Co Ci jest kochanie?
-Źle się czuję, jest mi nie dobrze.
- To śpij, zostaniesz ze mną?- zapytała.
-Pewnie, że tak głupolu.
Rano nikt nie zauważył, że nas nie było, wszyscy byli tak pijani. Schodząc po schodach, zauważyłam tylko pełno butelek,jedzenia, pudełkach po pizzy, na kanapie porozwalanych Janosia,Patryka i resztę.
Nawet wchodząc do kuchni potknęłam się o Zengiego, ten to wie kiedy się położyć i gdzie. Zimno mu tam na pewno nie było, ponieważ czubek włączył sobie ogrzewanie od podłogi. Haha.
- Ojć, przepraszam, nie chciałam Pana obudzić. - powiedziałam, powstrzymując śmiech.
- Jeja, nie tak głośno! Głowa mi pęka.
- Przecież mówię po cichu, żeby innych nie obudzić.
- Daj tabletkeeeeeee i dużo wody, duzooo!
Gdy Zengi otrzymał swoją tabletkę poszedł dalej spać, on jest niesamowity, zawsze poprawia humor nawet w najmniej oczekiwanym momencie. Po kolei zaczęli się budzić wszyscy z salonu. Każdy dostał swoją dawkę tabletek. Zjedliśmy śniadanie i chcieliśmy iść na spacer, ale kogoś mi brakowało. Piotrka! Poszłam do mojego pokoju.
- Hej, kochanie wstawaj!
- Środek nocy! - obrócił się nakrywając kołdrę na głowę.
- Okej, to ja idę na spacer. Z ogarniętymi już ludźmi.
- Idź, mendo mała!- powiedział po cichu.
- Pójdę z Zengim! - wychodząc z pokoju lekko krzyknęłam.
Momentalnie wstał i kazał mi na siebie poczekać. Ahhh, ta jego zazdrość nawet o kolegę z drużyny.
- A co będę z tego miał?
- Hmm, buziaka?
- łeee , to sobie zażyczę o każdej porze dnia i nocy i mam !- powiedział marudząc.
- Pogadamy później, głupku!- uśmiercając się wstałam i wyszłam.
- No to co idziemy!- krzyknęłam.


*parę godzin później*
Poszliśmy  do restauracji na obiad, bo oczywiście nikomu nie chciało się gotować w tym czasie gdy czekaliśmy na obiad, spojrzałam na Patryka i Zosię, musiała ona być bardzo przy nim szczęśliwa i strasznie w niego zapatrzona. Nie wyglądała na taką, która chciała komuś zaszkodzić. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie kelner.
- Przepraszam, czy nie widziała tutaj Pani gdzieś mojej karty z zamówieniami?
- Nie, nie widziałam.
- Ekhemmmm, kiedy będzie obiad, bo czekamy i czekamy?- wtrącił Piter
- Chwileczkę. - odpowiedział kelner.
- Ej co tak chamsko?- zapytałam.
- Nie widziałaś jak na Ciebie patrzył ?- odpowiedział.
- Zapytał tylko o kartę.
- ehem, to ciekawe na czym teraz przyjmuję zamówienia.
- Ty głuptasie! Ciebie kocham !
Z restauracji każdy już poszedł w inną stronę, my natomiast wróciliśmy do mnie. Resztę dnia spędziliśmy w domu, przy oglądaniu tv, jedzeniu, wyglupianiu się. Przytuliłam się do Piotrka, byłam przy nim zupełnie bezpieczna.Czułam jak powoli dotyka moje wargi, czułam jego oddech na mojej szyi . W pewnym momencie zaniósł mnie do mojego pokoju, już chyba nie muszę pisać co wydarzyło się dalej....

poniedziałek, 14 stycznia 2013

10!

 No i jest rozdział 10. Przepraszam  że tak późno. Na szczęście mam już ferie więc postara się wszystko nadrobić. Komentujcie i dodawajcie do obserwowanych ;) Pozdrawiam!;)



Minęło kilka tygodni od tego całego "dziwnego" telefonu.
Pewnego pięknego, słonecznego dnia byłam sama w domu i oglądałam powtórki niedzielnego żużla. Ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam był to dość wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna, miał niebieskie oczy, ubrany miał garnitur i białą koszulę z czerwonym krawatem w ręce trzymał walizkę. Przypominał biznesmena.
Stałam jak wryta w tych drzwiach.
- Słucham ? - zapytałam spokojnie.
- Julia?- zapytał ten "Pan"
- Tak, Julia. Skąd Pan zna moje imię?
- Mogę wejść. Porozmawiamy. - powiedział.
Wpuściłam go do domu i zaprosiłam do kuchni, nie miałam bladego pojęcia o czym chce rozmawiać.
- Posłuchaj córeczko.
- Córeczko ?! -prawie się dławiąc wodą wykrztusiłam to słowo.
- Gdy twoja mama była na studiach byliśmy ze sobą, potem ty przyszłaś na świat. Ja wyjechałem, twoja mama związała się z kimś innym. Chciałem Cię odnaleźć, ale twoja mama mi na to nie pozwoliła, twierdziła, że ty już masz swojego ojca, aż się odważyłem coś w sercu mi powiedziało, że muszę zawalczyć mimo wszystko .
- Ale teraz? Teraz kiedy sobie życie poukładałam po śmierci ojca.
Łzy leciały mi z oczu.  Usłyszałam jak ktoś odklucza drzwi, była to niestety moja mama. Czemu niestety ? Miałam do niej ogromny żal o to wszystko.
- Jurek ? Co ty tu robisz?! - upuściła zakupy na podłogę.
- Nie mogłem już tak wytrzymać, musiałem ją odnaleźć.
- Nie, nie, nie to jest jakiś sen.- powiedziałam.
- Julia. - powiedziała mama.
- Nie ma żadnej Julii, zostawcie mnie w spokoju!
Wybiegłam z domu, biegłam ze łzami w oczach przed siebie. Nie zauważając byłam w okolicach Piotrka domu. Na szczęście otworzył te drzwi mój chłopak, nie chciałam, żeby ktoś zobaczył mnie w takim stanie...nie teraz. Mocno mnie przytulił i udaliśmy się do jego pokoju. Wiedziałam, że w nim mam największe wsparcie.
- I wtedy on wszedł do kuchni i oznajmił mi, że jest moim ojcem! Wtedy ja na to,że przecież mój tata nie żyję od paru lat i weszła mama. Normalnie jakiś sen, jakaś niekończąca się komedia w moim życiu, która przeplata wiele przygód. Już mam wszystkiego dość Piotrek.
- Kochanie, staram się Ciebie zrozumieć, ale daj mu szanse. Przecież to mama nie pozwoliła mu się z tobą widywać. Postaraj się ich zrozumieć.
Pocałował mnie i mocno przytulił.
Późnym wieczorem odwiózł mnie do domu.


Siedziałam u siebie w pokoju, weszła mama. Nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawia, nie w tym momencie, czułam do niej nienawiść, wstręt.
- Wysłuchaj mnie, błagam. - mówiła błagalnym głosem.
-  No czekam, może zaraz mi powiesz, że masz jeszcze trojkę dzieci, jednego męża, jaguara, dom z większym basenem od naszego i mam siostrę, która mieszka w Chinach.
- To nie tak. Gdy byłam młoda.... i tata wtedy nas zostawił. To prawda nie chciałam, żebyście utrzymywali kontakt.
- Nie mogłaś mi tego wcześniej powiedzieć?- zapytałam.
- Nie, bałam się, że już nigdy mi nie wybaczysz. Na świecie mam tylko Ciebie, dzięki Tobie chce mi się żyć, nabieram tempa, ty utrzymujesz mnie przy sercu po śmierci ojca.
Była to moja mama, musiałam jej wybaczyć chociaż nie było mi łatwo.

*Kilka tygodni później *
- Mamo, dzwonił tata. - zbiegając ze schodów, krzyczałam.
- No i co, że dzwonił ?- odpowiedziała.
- No i to, że chce nam kogoś przedstawić, chce z nami trochę czasu spędzić. Zaprosił nas za dwa dni na obiad. Do twojej ulubionej restauracji. - powiedziałam unosząc brwi.
- No wyjątkowo mogę się zgodzić, ale tylko dlatego, że .....
Po pierwsze robię to dla Ciebie, po drugie mają tam świetne jedzenie.

Te dwa dni szybko mi minęły, czas na ogół spędzałam z Piotrkiem, trochę w parku maszyn, trochę wygłupy. Przez te dwa dni był ze mną. Oczywiste jest to, że wiedział o wszystkim na bieżąco.

Wstałam, wybrałam jakieś ubrania z szafy,nie chciałam aby było to zbyt sportowe. Postawiłam na koszulę z ćwiekami, spodnie beżowe, beżowe platformy i torbę.
- Mamo , gotowa? - pukałam do drzwi łazienki.
- Jeszcze chwileczkę.
 W tym czasie zjadłam śniadanie. Powoli dobiegała godzina wspólnego spotkania. Bardzo z tego powodu się cieszyłam.
- No,no, no mamo dla kogo się tak odstrzeliłaś?
- Zawsze ładnie wyglądam. - puściła mi oczko.

Po 15 minutach znalazłyśmy się pod restauracją, tata był już w środku. Czekał z wielkim bukietem w ręku.
- To dla Ciebie Aniu, A dla ciebie to.- powiedział tata.
- Dziękuję, nie trzeba było.
Dostałam piękną bransoletkę firmy APART.
- Zaraz powinien znaleźć się tu mój siostrzeniec, zawsze nie stawia się na czas. Chciałby abyście go poznali.
- powiedział tata.
Gdy wróciłam z łazienki, udałam się do naszego stolika, on już tam siedział. Miał rude włosy, małe żeby, dużo piegów.
- Darcy ?! - oczy miałam w kształcie pięciozłotówek .
- Julka, chciałby Ci przedstawić mojego siostrzeńca, który był pod moja opieką w Australii, nie było łatwo. - powiedział śmiejąc się. - Poznajcie się. - powiedział.
- My się znamy. - odpowiedzieliśmy chórem.
Cały czas trudno było mi uwierzyć w to, że Darcy to dalszy, bardzo daleki siostrzeniec ojca. Mama z tata rozmawiali tak jakby byli ze sobą mnóstwo lat. Mnie to bardzo odpowiadało.  Spacerem udaliśmy się do naszego domu. Dzień spędziliśmy jak jedna wielka rodzina, było bardzo milo. Tata z Darcy'm zostali na noc. My natomiast znowu czuliśmy się jak dobrzy przyjaciele, bardzo go tolerowałam i darzyłam wielkim zaufaniem, po tym co się stało. Jego piękny uśmiech był powalający.

środa, 9 stycznia 2013

9!

Gdy ktoś mnie dzisiaj zapytał czy jestem szczęśliwa? Odpowiem z całą pewnością, że tak, tak, tak ! Jak najbardziej. Czasem sobie uświadamiam, że ten cały wypadek zbliżył nas do siebie jeszcze bardziej.Teraz na krok mnie nie odstępuje, czasem mam wrażenie, że jestem ważniejsza niż żużel..., ale to nie tak.


Rano obudziło mnie szczekanie małego pieska, skąd on się tu wziął ? Przecież nigdy psa nie miałam, mama się nie zgadza na żadne zwierzątko domowe.
- No heej, maluszku. - pogłaskałam psa .
Zeszłam do kuchni, aby dać małemu wody. Zobaczyłam kartkę i kopertę, która leżała na stole.
'' Teraz kochamy Cię oboje, tylko ja bardziej!
Druga niespodzianka w kopercie" 
Otworzyłam z niecierpliwością  były to dwa bilety do Turcji. On jest niemożliwy, stwierdziłam.
Zrobiłam poranną toaletę i wyszłam na spacer z psem. On był taki słodki, mały beżowy lablador.
Z daleka słyszałam warkot silnika, zapach metanolu, dawno mnie tu nie było. Dwa mecze już opuściłam.
Odbierzzz to, no odbierz !
- O hej, jesteś na treningu ? - zapytałam.
- Tak jestem , a cos się stało?
- Czy zawsze jak dzwonię musi się coś dziać? Wyjdź przed parking.Przyszłam z kimś.
Nie wiedziałam, że to sprawi mu tyle radości, że będę właśnie tam z psem. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję! - pocałowałam i przytuliłam swojego chłopaka.
- Heh, nie musisz. Po prostu bądź.
- Wieczorem?
- Okej, będę.
Pocałowałam go i udałam się w kierunku domu.

Gdy wchodząc do domu, usłyszałam jak mama kłóci się z kimś przez telefon.
- Nie rozumiesz, że nie pozwolę Ci skrzywdzić jej po raz kolejny! Nie, nie zobaczysz jej! Nie przyjeżdżaj!
Gdy weszłam do salonu, odrazu rzuciła telefon.
- Z kim rozmawiałaś ?- zapytałam.
Mama długo nie odpowiadała, długo musiała wymyślać kolejną historyjkę.
Przecierając łzy, powiedziała:
- Z kolegą.
- Z kolega? - zapytałam.
- Zostaw mnie samą, proszę!- krzyknęła.
Udałam się do pokoju, było coś nie tak.Przecież to nie mógł być mój tata, on nie żyje, już dawno. Nic z tego nie rozumiałam, coś jest nie tak. Coraz bardziej się denerwowałam.
Dzień szybko zleciał na oglądając tv, fejs, twitter, zabawa z psem.
Wyszłam przed dom, wiedziałam, że Piotrek zaraz będzie.
- No hej kochanie, pójdziemy na spacer? - zapytałam
Oczy miałam szklane.
- Jasne, coś się stało ?- zapytał .
- Chodźmy.
Szliśmy w ciszy, czasem druga osoba przy nas, spacer, cisza bardziej pomaga niż wygadanie się najbliższej przyjaciółce. Po godzinnym spacerze wróciliśmy do domu. Piotrek poszedł zrobić coś do picia, a ja tak jak usiadłam w pokoju na łózku, tak siedziałam. Myślałam..
- Piotrek, jest to możliwe, że mam ojca?!
- No, ale ...
- No właśnie, dzisiaj wracając do domu usłyszałam rozmowę mamy, gdzie krzyczała do słuchawki, ze ktoś ma mnie nie szukać, ze nie ma niszczyć mi życia. Wiem, teraz już na pewno, że chodziło o mnie, drugiej córki nie ma. Potem rzuciła telefonem i zaczęła płakać gdy zapytałam kto to. Co ja mam teraz robić?
- No wiesz kochanie.... Sam nie wiem. Mama, na pewno gdy będzie gotowa powie Ci o wszystkim. NIe naciskaj bo znam wasze kłótnie, nie raz byłem świadkiem.
- Heh, no fakt. - uśmiechnęłam się i przytuliłam się z całych sił do niego.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
- Sam nie wiem. Turcja.... To będzie coś pięknego.
- Pies leci z nami . - powiedziałam stanowczo. - Skoro on kocha mnie, ty kochasz mnie, on kocha mnie i Ciebie nie może być sam w tak wielkim domu.
- Hah, nie wiem jak to zrobimy, zobaczymy jeszcze. Mamy miesiąc.
Po długich rozmowach, małych wygłupach poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy wyszłam Piotrek zapanował nad moim laptopem.
- Chodź zrobimy sobie słit focie na fejsa! - krzyknął.
Hah, zdjęć naszych było mnóstwo. Później wstawił je na twittera, po którym ukazało sie kilka komentarzy. Nie chciałam wiedzieć co teraz czuły fanki.
- Fanki cię zabiją za to, że masz dziewczynę, a ze mną co zrobią? Boję się pomyśleć.
- Haha, twój SuperMan Cię uratuję.
W tym momencie rzucił mnie na łózko i zaczął łaskotać wszędzie. To był mój problem, łaskotki miałam wszędzie.

sobota, 5 stycznia 2013

8!

Minęło kilka dni od nieszczęśliwego wypadku, Julka po woli dochodziła do siebie. Piotrek czuwał przy łózko chorej, zresztą jak wszyscy bardzo mocno to przezywali. Julia powoli zaczęła zapamiętywać twarze, ludzi, otoczenie, w którym się znajdowała.
- Julka?
- Tak?- odpowiedziała .
- Przepraszam Cię bardzo, za to co wykrzyczałem przed klubem, przepraszam również za to, że nie zwróciłem uwagi na to, że siedzisz sama, przepraszam, że przetańczyłem z tą dziewczyną tyle czasu, tak bardzo Cię kocham . To wszystko nie powinno tak być, nie powinnaś tutaj teraz leżeć. Kocham Cię najmocniej, najbardziej na świecie. - mówił ze łzami w oczach.
- Kochanie, cicho. Fakt, zabolały mnie te słowa.
- Przepraszam, już Cię nigdy nie zostawię.
- No już dobrze, dobrze ciii. -odpowiedziała
                                                                        ***
Po dwóch tygodniach badań, leżenia w łóżku, jedzenia szpitalnego jedzenia, wróciłam do domu! Piotrek z mama przyjechali po mnie do szpitala. Gdy wyszłam na powietrze, czułam się wolna, nie uwięziona w tym okropnym szpitalu. Pojechaliśmy do domu... W domy natomiast czekała na mnie niespodzianka, wszyscy najbliżsi. Magic, Karolina, Kasia, Przemo i Darcy. Sam fakt, że byli przy mnie cały czas było dla mnie prezentem na dłuższy czas.
- Niespodziankaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!! - krzyknęli wszyscy.
Małe przyjęcie trochę trwało.Gdy wyszłam na ogródek podszedł do mnie Maciej.
- No bo słuchaj Julia. - zaczął drapiąc się po głowie. - Ogólnie to przepraszam, że przyjechałem z tą Zosią i Kasią. Nie miało to tak wyjść, że będzie podrywać Pawlickich. Jest mi strasznie głupio. -powiedział.
- Okej, widocznie muszę bardziej uważać na Piotrka. Nie moja wina, że są tak przystojni - odpowiedziała.
- Ha!Ha!Ha!- zaśmiał się Magic.
- Ty też. hah .- odpowiedziała
- Wracajmy nie możesz się przemęczać. - powiedział.
Przyjęcie jeszcze trwało rozmawiałam jeszcze trochę z Karoliną, Przemkiem, Kasią, Darcym. Wymieniłam się z Darcym numerem telefonu na wszelki wypadek. Na mojej ścianie pojawił się nowy autograf Warda jak i Magic'a.
Następnego dnia gdy się obudziłam, zastałam wiadomość na telefonie od Piotrka.
P;'Kocham Cię kochanie!!!:*Jutro będę w Polsce.' 
Wstałam, weszłam na fejsa bo dawno mnie nie było, przyjęłam kilka zaproszeń między innymi od Darcy'iego, na tablicy dodałam "Nareszcie w domu, dziękuję wszystkim za wsparcie!'', wylogowałam się i poszłam do łazienki. Właściwie? właściwie nie wiem, po co tam poszłam, krzątałam się po domu jak jakaś nawiedzona nastolatka. Nie mogłam za dużo wychodzić, chodzić zalecano mi tylko leżeć. Ja tak nie mogłam ! Zawsze jest mnie wszędzie pełno.
- Julia! Zejdź na dół , proszę!- rozpoznałam ten głos, to była mama.
-  Idę!
- Tabletki, kto weźmie za Ciebie? Ja?- zapytała.
- Możesz . -uśmiechnęła się.
Usiadłam przed tv, nie mogłam już wytrzymać było tak strasznie nudno. Zadzwoniłam do Pawlickiego, zapytać czy jest w Lesznie.
P: Tak kochanie?
Ja; Możesz przyjechać?
P: Kochanie,  napisałem Ci rano, że mam młodzieżówki. Jutro rano będę przy tobie.
Ja: A no tak, zapomniałam. Powodzenia, trzymam kciuki! Kocham!Pa!
I tak ten dzien się ciągnął.Był strasznie nudny. Około godziny 17 ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć był to nie kto inny jak...
- Darcy?. - zapytałam
- Nie, ksiądz - głupio odpowiedział.
- Fakt, wejdź.
-Jak się czujesz? - zapytał.
- Dobrze, w sumie .
Poszliśmy do kuchni, wzięłam coś do picia i udaliśmy się do mojego pokoju.
- Wiesz?
- Chciałam ci podziękować, że tamtego wieczoru nie byłam sama.
- Nie ma sprawy.
Nagle łzy poleciały mi z oczu.
- Ej co jest młoda? - zapytał.
- No bo ja go kocham i w ogóle. Jest dla mnie najważniejszą osobą w moim życiu, no oprócz mamy. Ale te słowa zapamiętam do końca życia, one tak strasznie bolą.
Przytulił mnie mocno i powiedział:
- No już, ciii, nie płacz wszystko będzie dobrze.
Odrazu było mi lepiej jak mu to wszystko powiedziałam, bardzo go lubiłam, czułam, że mam w nim wielkie wsparcie.
- Późno juz, pójdę już - powiedział.
- Heh, trochę.
Odprowadziłam go do drzwi, przytuliłam go i podziękowałam jeszcze raz.
Długo nie mogłam zasnąć, rozmyslałam o wszystkim. Moje rozmyślenia przerwał Piotrek.
"Wygrałem! Jesteśmy już w drodze! Rano będę"
Odpisałam mu tylko : ''Gratuluję! "
Gdy otworzyłam oczy rano, ujrzałam Piotrka spał jak zabity, pewnie przyjechał wczesnym rankiem pomyślałam. Poszłam do kuchni po gorące kakao i wróciłam, usiadłam na rogu łóżka i patrzyłam się śpi.
Gdy się obudził pocałował mnie w policzek. Powiedziałam mu, że musimy porozmawiać.
- O czym? - odpowiedział przecierając oczy.
- Bo wczoraj tak myślałam długo i doszłam do wniosku, żę z  tamtego wieczoru nic nie pamiętam ,ale zabolały mnie te słowa, mimo, że te słowa utkwiły mi w pamięci, nie chcę cię stracić bo jesteś dla mnie wszystkim i bardzo Cię kocham, ale jeżeli jeszcze raz takie coś będzie miało miejsce to będziemy musieli ....- nie dokończyłam bo Piotrek mi przerwał.
- Obiecuję, że nigdy się to nie powtórzy.
Przytulił mnie bardzo mocno, wiedziałam, że żałuję, ale musiałam mu o tym wspomnieć, ponieważ nie dawało mi to spokoju...

piątek, 4 stycznia 2013

7!

Rano obudził mnie telefon, dzwonił Darcy powiedział, że będzie w Lesznie i zaprasza nas wszystkich na imprezę  Z góry powiedziałam mu, że wszyscy będą bo wiedziałam jak to będzie.
-Kto dzwonił ? - zapytał Piotrek, przecierając oczy.
- Darcy, zaprasza nas na imprezę - odpowiedziałam.
- Kiedy?
- No, dziś wieczorem 
- E, to ja nie mogę .
-Dlaczego?- zapytałam.
- Bo mam trening i w ogóle. 
- No, chyba nie chcesz, żebym szlajała się wieczorami sama, bez nikogo, z chłopakami.
- Właściwie to nie!- uśmiechnął się i pocałował.
Leżeliśmy tak jeszcze godzinę i rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Mimo, że znamy się tak długo nie brakowało nam tematów do rozmów. Zawsze mieliśmy razem się z czego pośmiać, płakać czy kogokolwiek obgadywać. Wstaliśmy, wzięłam ubrania z szafy, ubrałam,umyłam się i poszłam przygotować śniadanie. 
Zrobiłam tosty, które obydwoje uwielbialiśmy. Zadzwonił Przemek.
-Stary jedziemy na trening, trener dzwonił! Będę za 10 minut.- powiedział wkurzony.
- Okej, spokojnie.
Wiedziałam, że Piotrek nie będzie u mnie długo, nie chciałam mu przeszkadzać na treningu. Mógł sobie pojeździć w spokoju, wieczorem się spotkamy .
- Kochanie, uważaj na siebie !- powiedziałam i go pocałowałam.
Odwzajemnił ten pocałunek, aż kilka razy.
- Uważaj na siebie! - krzyknęłam.
- Będę . Kocham Cię!- odkrzyknął.
-Do wieczora!pa
Gdy zamknął drzwi, zapanowała pustka w domu, w mojej głowie. Było strasznie nudno bez niego, z resztą zawsze gdy go nie ma jest mi tak pusto.Poszłam umyć włosy i poszperać w szafie. Jak to każda dziewczyna mimo dużej ilości ciuchów nie było czego wybrać. Zadzwoniłam do Karoliny. Umówiłyśmy się w galerii za 30 minut. Zadzwoniłam po taxi i pojechałam.
- No, hej ! - krzyczałam.
- Hej, hej
- Chodź musze wybrać coś na wieczór.Będziesz, mam nadzieje?
- Będę z Przemkiem, kochana. Mam nadzieję, że tej ździry nie będzie bo chyba oszaleje.
- Ja też, haha , ale my okrutne. - powiedziałam
- No raczej, głupku. Dobrze, że od tak małego czasu mam tak bliską osobę jak ty. Dziekuję .
- To ja Tobie dziękuję, za wszystko, kochana! - odpowiedziałam.

Poszłyśmy do kilku sklepów, wybrałam sobie taką sukienkę.

Karolina podobny. Była wystrzałowa. Pojechałyśmy do siebie o 20 mieliśmy się spotkać. Była 15, zdążę powiedziałam!
Przyszłam do domu, zrobiłam sobie lekki makijaż, z lokowałam lekko włosy, dochodziła 20. Przebrałam się.
Słyszałam jak ktoś wszedł do domu, był to Piotrek. Tak,tak on miał moje klucze, które wczoraj zostawiłam w busie.
- Julka! gdzie jesteś? Julka!- krzyczał.
- Nie, krzycz zaraz zejdę, poczekaj!
Już ostatnie poprawki i zeszłam po schodach.Piotrek zrobił wielkie oczy.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Jest świetnie, wyglądasz tak pięknie, kochanie! - powiedział.
- Dziękuję. Powiedzieć Ci coś?- zapytałam.
- Tak ?
- Kocham Cię, bardzooo!- krzyknęłam.
- Ja bardziej!
- Dobra chodźmy.
-Damy przodem! - powiedział Piotrek.
- Ahh, dziękuję.
Widziałam tylko jak Karolina puściła mi oczko. Usiadłam z tyłu z nią na tylnych siedzeniach. Szepnęłam jej tylko, że świetnie wygląda. Dojechaliśmy pod salę, na które miało odbyć się impreza. Turbo Twins już tam było.
- Słodko wyglądają- powiedziałam Karolinie
- Haha, faktycznie.
- Z czego się tak śmiejecie? - zapytali Pawliccy.
- Z Warda i Chrisa.
- Hahaha , słodko, na prawdę. - odpowiedział Przemek.
- O boże Karolina patrz kogo wziął Magic.
- Chyba zwariuje, jeszcze się wszystko nie zaczęło a już mam humor zjebany- powiedziała.
- No, ja też.
- Ej kochanie nie przejmuj się - powiedział Piotrek. - Kocham tylko Ciebie!- dodał.
-Ja Ciebie tez.
Na początku, jak to na każdej imprezie było sztywno, jeden, drugi. Magic i Przemo i ZOSIA już pilnowali parkietu.
Widziałam jak Karolina już się denerwuje, patrząc na 'klejącą' się do Przemka Zosie.
- Karolina, on ma rozum! Chodź! Nie denerwuj się.
Wyszłyśmy przed lokal, Karolina zapaliła papierosa, chociaż nigdy nie paliła.
- Błagam, tylko nie płacz. Baw się !
Wyszedł Przemek.
- Co wy tu? Karolina ? Co jest ?
- To ja Was zostawię. - powiedziałam.
Oni długo nie wracali do lokalu, postanowiłam, że usiądę, siedziałam i rozmawiałam z Darcym. Chris tańczył gdzieś z Sealy. Rozmawiało nam się dobrze, ta impreza nie mogłam zaliczyć do dość udanych. Piotrek cały czas tańczył z Zosią, nie wiem co ona w sobie takiego miała. Wszyscy byli pijani. Przemek z Karoliną siedzieli w objęciach już ze sobą do końca wieczoru.
- Wyjdźmy! - powiedział Darcy.
- Okej! - nic nie słysząc przytaknęłam.
- Odrazu lepiej .- powiedziałam. - Trochę zimno! - dodała
Darcy mnie przytulił, co mi trochę nie odpowiadało, po chwili wparował zdenerwowany Piotrek.
- Co ty tu robisz? Czemu się z nim przytulasz? W ogóle ze mną nie zatańczyłaś? Nie liczę się już dla Ciebie! Jesteśmy razem dopiero miesiąc a ty już obściskujesz się z kimś na dworze. Wykorzystujesz mnie dla tego, że jeżdżę na żużlu.- wykrzyczał to przy Darcy'm.
- Ejeje, uważaj sobie co do niej mówisz, frajerze ! -krzyczał Darcy
Jedna tuba w oko, druga w krocze.
-Ej chłopacy!, przestańcie !
Pobiegłam szybko po Przemka, który miał ich rozdzielić. Piotrkowi kapała krew z nosa, siedział na chodniku. Powiedziałam mu tylko po cichu.
- Nie wiedziałam, że ta, ta Zosia wywróci ci oczy do okola głowy. Baw się dalej, pamiętaj ze mnie już nie ma!- z płaczem krzyknęłam i uciekłam.
Karolina jeszcze krzyczała, że mam czekać, nie chciałam z nikim rozmawiać. Po chwili Darcy krzyczał, biegł nawet za mną.
                                                                        ***
- Wyjdzie z tego! - powiedziała Karolina.
- Wyjdzie to dzielna dziewczyna, musi wyjść. - powiedział Przemek.
- To moja wina, moja. Gdybym tylko poświęcił jej więcej czasu na tej imprezie, gdybym nie tańczył tylko z ta dziewczyna.... wszystko byłoby inne. - mówił z płaczem .
- Nie obwiniaj się !
Wszyscy siedzieli jak na szpilkach.
- Mam nadzieję, że ten co jej to zrobił zapłaci za to!- powiedziała z płaczem Karolina.
- Jedźcie do domu! Jak coś będę wiedział zadzwonię  - powiedział Piotrek. - Ward? A ty czego tu ? - zapytał z oburzeniem .
- Przyszedłem do niej, nie myśl sobie, że to jest moja wina! Obwiniać może się tylko ....
- Ej chłopaki, przestańcie  Ona już tu leży dwa dni w śpiączce,a wy się kłócicie  Ważne jest , żeby żyła - powiedziała Karolina.
wszyscy spali. Karolina oparta o ramiona Przemka, Magic z Kasią, Darcy, Zosia ? A Zosia odrazu wyjechała. Piotrek, Piotrek siedział i czekał.
- Lekarz !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - krzyknął Piotrek
- I co z nią ? - zapytał Magic.
- Na szczęście obudziła się, natomiast ma obrażenia głowy, straciła pamięć jest to tylko chwilowe, ważne jest to, aby najbliżsi byli przy niej. - powiedział doktor .
Weszła mama! Przerażona!
- Co z nią ? - płakała . - Żyje?
- Żyje! Może Pani do niej wejść.
Mama przesiedziała z nią chwileczkę. Potem weszli przyjaciele, mama pojechała po ubrania dla swojej córki.
- Kim wy jesteście? Co ja tu robię ? - zapytała Julia.
- Piotrek, jak mnie możesz nie pamiętać. Kochanie!- powiedział.
- Kochanie, jakie kochanie? - zapytała
- Piotrek spokojnie, to chwilowe. Karolina trzymała rękę na ramieniu Piotra, a drugą trzymała rękę Przemka.
Piotrek został z nią na noc.
- Julka! Pamiętasz mnie ! To moja wina, nie powinnaś teraz tu leżeć . - mówił płakając.
Julka zaczęła ruszać palcami.
- Piotrek ?
- Tak, to ja. Kochanie. Poznajesz.
- Poznaje. - mówiła bardzo słabo.
Po chwili straciła przytomność, lekarze ratowali ją całą noc......

wtorek, 1 stycznia 2013

6!

NA WSTĘPIE CHCĘ WAM ŻYCZYĆ :SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU! ;D(TROCHĘ SPÓŹNIONE, ALE JEST!) 

Zostaliśmy na noc u mnie w domu, szybko poszliśmy spać bo byliśmy bardzo zmęczeni. 
Następnego dnia wstaliśmy około 12. Gdyby nie słońce, które przebijało się przez okno, trochę byśmy sobie jeszcze pospali. Piotrek wbił szybko na fejsa, a ja poszłam do łazienki sie przebrać i uczesać, umyć. Piotrek w tym czasie ustawił sobie ze mną w związku na fejsie, nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł, milion zazdrosnych fanek . 
-To nie jest dobry pomysł.- powiedziałam.
- Dlaczego?
- Fanki ? 
- Achh, to życie gwiazdy - zaśmiał się.
- Przestań! To nie jest śmieszne, jak mnie w nocy znajdą i zabija , ohhh- zrobiłam wielkie oczy .
- To ja Cię uratuję.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem, zeszliśmy na śniadanie.
- Mama kiedy wraca?- zapytał Piter.
- Jutro, yy- jutro. Chyba.
- No to mamy jeszcze troche czasu. 
Wziął mnie na ręce i pobiegł do pokoju, zaczęly się zabawy 'dziecinne' czyli łaskotanie, bicie, rzucanie. W jednym momencie zadzwonił telefon, byl to Przemo .
- Ej sluchaj jedziemy nad jezioro! Jedziecie?-zapytał.
- A kto jedzie? 
- Ja, Karolina, Magic dojedzie potem z kimś jeszcze jakaś koleżanką.
- Ohohoho z kimś powiadasz. Czekaj zapytam Julii.
P;Jedziemy?
J: Możemy jechać mi to nie przeszkadza. 
- Jedziemy , za ile będziesz? - powiedział Piotrek.
- Za pół godziny będziemy.
-Okej, siema ! 
Hahahahahahha, ta zabawa się nie kończy - powiedział Piter
- Zobaczymy potem , pocałowal ją i wyszedł z pokoju.
-Tak,tak krzyknęłam idź już bo chcę się przebrać.
-Może jednak zostanę- powiedział to unosząc brwi do góry, uśmiechając się szeroko jak osioł.
W końcu wyszedł, ubrałam strój dwu częściowy, spięłam włosy w koka. 
*Trzydzieści minut później**
Dojechaliśmy nad jezioro, była to plaża 'dzika', specjalnie została taka wybrana, zeby nie było ' nawiedzonych fanek', które przyjdą po autografy czy też zdjęcie. Z dziewczyną Przemka dogadywałam się świetnie, czułyśmy obie jakbyśmy znały się od dzieciństwa. 
-Mam cię! - krzyknął Piotrek.
Oczywiście z Przemkiem wrzucili mnie do wody, ale jeszcze nie wiedzieli, że nie' umiem' pływać. Dopiero później jak się okazało zaczęłam się 'topic'. Od razu mnie 'wyłowili' a ja wybuchłam niebłagalnym śmiechem. Jeszcze trochę popływaliśmy i wyszliśmy  Na kocach i ręcznikach byli juz Magic, Kasia i koleżanka Kasi Zosia.
Odrazu wiedziałam , że z Kasią coś się wydarzy jak patrzyła na Piotrka. Bożeeee!
Chłopacy poszli popływać motorówką. Ja z Karolina poszłyśmy się przejść, a Kasia i Zosia zostały na kocach i się opalały .
- Jakoś jej nie znam, a już jej nie trawię. - powiedziałam.
- Jak ty to i ja , nie no tak na serio coś tu będzie. Widziałaś jak patrzyła na Piotrka. - odpowiedziała Karolina.
- Nawet mnie nie denerwuj.
Gdy wracałyśmy jak się okazało chłopacy mieli % we krwi. Piotrek gadał sobie z tą Zosią , nawet nie zauważył jak wróciłyśmy. 
Położyłam się i zaczęłam się opalać, za chwilę poczułam jeszcze większe ciepło na moich plecach. Był to Piotrek.
- O jesteś już . - powiedział Piter.
- No jestem, nie widać? - odpowiedziałam.
- Coś ty taka zła ?- zapytał.
- Nie jestem zła, nie chcesz pogadać z koleżanką?- zapytałam z ogromnym zdziwieniem.
- Wolę z Tobą . - pocałował ją w policzek.
- A idź!
- Ktoś tu jest zazdrosny- doczepiła się do rozmowy Karolina. 
- Chyba ty ! Zobacz teraz! 
- Ja jej, kurde pokażę jeszcze dzisiaj . - powiedziała Karolina
- hahahahah, spoko dziewczyna jest . 
Już wiedziałam, że Karolina szykuje na nią jakiś dziwny , niecny plany .
-To co dziewczynki idziemy pograć w siatkówkę.
-Okej , zgodziły się . 
Karolina i Ja byłyśmy razem w drużynie, a Zosia i Kasia były w drugiej. Wygrywałyśmy, chociaż ja piłkę w ręce miałam może ze pięć, sześć razy. za każdym razem Karolina ścinała Zosi, kilka razy oberwała w głowę z twardej piłki. Karolina nie zauważyła jak odeszłyśmy z  Kasią, dalej zajmowała się tym co wtedy.
Wróciliśmy do domu, wracaliśmy w ciszy. Pojechaliśmy do domu Pawlickich, oni również byli sami w domu, ponieważ rodzice wyjechali na wakacje. Chłopacy mieli tylko: jeździć na treningi i ogarnąć trochę dom. Strasznie spiekłam sobie plecy. Byłam takim burakiem , w ogolę się spaliłam troszkę. 
Po dwóch godzinach chciałam już jechać do domu, było to strasznie męczące. Piotrek mnie odwiózł, oczywiście został na noc. 
- Musiałam wziąć lekki prysznic dla odswiezenia 
Gdy wyszłam z łazienki, drzwi od pokoju były lekko uchylone, weszłam po cichu, zobaczyłam jak z kimś pisze. Była to ZOSIA ! Myślałam, ze wybuchnę ! 
- Jak tam Zosia? - zapytałam.
Piotrek szybko zamykając laptopa.
- Tylko podziękowała za wyjazd.
- Tak, a ja podziękuję zaraz, ze zrobiłam kupę.
Wyszłam z pokoju zatrzaskując drzwi i udałam sie przed tv, leciał jakiś mecz z udziałem Darcy'iego Warda. Wiedziałam, że Piotrek stoi za mną i powiedziałam: Jaki słodziak, podziękuję mu, że mnie pozdrowił . - zaśmiałam się drwiąco.
- Nie masz być o co zła, kocham ciebie ! tylko ciebie.
- Zosia?- powiedziałam.
- To tylko koleżanka.
-koleżanka?
- znajoma? - odpowiedział pytanie na pytanie
Pocałował mnie i oglądaliśmy jakąś komedie. Zasnęliśmy na kanapie.