* półtorej
godziny później*
- To gdzie chcesz iść? – zapytał Piotrek.
- Wystarczy po prostu spacer w miłym towarzystwie.
- Moje Ci wystarczy.
- Ummm, oczywiście.
- Jutro zabieram Cię na kolację.
- Hoho, z jakiej to okazji ?
- Bez okazji, muszę dbać o relację z moją dziewczyną.
- Dobrze, dobrze – cieszyłam się w duchu, że tak dba o nasze relację.
Po krótkim spacerze wracaliśmy już do hotelu. Ja byłam zmęczona podróżą, a on treningiem. Jutro czekał mnie dzień pełen wrażeń.
- To gdzie chcesz iść? – zapytał Piotrek.
- Wystarczy po prostu spacer w miłym towarzystwie.
- Moje Ci wystarczy.
- Ummm, oczywiście.
- Jutro zabieram Cię na kolację.
- Hoho, z jakiej to okazji ?
- Bez okazji, muszę dbać o relację z moją dziewczyną.
- Dobrze, dobrze – cieszyłam się w duchu, że tak dba o nasze relację.
Po krótkim spacerze wracaliśmy już do hotelu. Ja byłam zmęczona podróżą, a on treningiem. Jutro czekał mnie dzień pełen wrażeń.
***
Dzień pełen
wrażeń to jedno, a dzień pełen zmartwień to drugie. Nie uważacie czasem, że
jedno nie łączy się z drugim? Ja tak mam od pewnego momentu, cos jest na
rzeczy. Piotrek zaczyna się dziwnie zachowywać przy mnie jest zbyt miły, tak
jakby cos przyskrobał. No bo tylko faceci zachowują się tak jakby coś zrobili
tylko wtedy gdy kupują Ci kwiaty prawie codziennie, mowią Ci jak bardzo Cię kochają
nawet jak wyjdą na trening czy strasznie podlizują. Okej, rozumiem kocha mnie,
ale nigdy wcześniej tak tego nie okazywał.
***
(oczami Piotrka)
- Ej stary!
Znowu z prywatnego dzwonili. – Piotrek z przerażeniem w oczach mówił do swojego
brata.
- Załatw to w końcu
z nim przecież jak to wyjdzie to, to będzie koniec między Wami, a tego byś nie
chciał teraz.
- No pewnie, że
bym nie chciał. On zobaczysz cos wywinie i będziemy wszyscy tego żałowali.
- Kto wywinie? Czego
będziemy żałowali? – wtrącił Zengota.
- Niczego. – Piotrek
uderzając o szafkę w szatni wybiegł z przebieralni.
- No mów stary,
przecież się przyjaźnimy wszyscy.
- Znasz Kubę?
- Tego dobrego
kumpla Piotrka?
- Tak tego.
Więc.. On jest z dziewczyną, raczej był z nią. Dopóki Piotrek się z nią nie
przespał i nie zrobił jej dziecka.
- hah, co
kurwa?! – Grzesiu zrobił oczy wielkości pięciozłotówek.
- No to.. I on
teraz mści się na Piotrku. A mianowicie chce zrobić coś Julce, po prostu chce,
żeby to Julka za to zapłaciła, a nie Piotrek. Chce mu zniszczyć życie, a Ona
nie może się teraz o tym dowiedzieć. W ogóle nie może tego wiedzieć.
- No, ale kiedy
to się stało? – zapytał Zengota, nadal nie dowierzając.
- Pamiętasz jak
cała grupka wyszliśmy na imprezę ? Ja, Ty, Piter, Darcy ?
- W Anglii ? PO
meczu?!
- Tak.
- Chłopaki!
Dalej idziemy na biegówki. – wtrącił trener.
- Dobra, potem
pogadamy. Coś da się wymyślić.
(wracając do
Julki)
- No dalej,
lecimy!- krzyczałam stojąc przy drzwiach pensjonatu.
- No chwila!
- Ile można
czekać, Ty jak Zengota normalnie. Umawiać się godzinę przed i tak bys nie zdążyła.
- Ha!ha!ha!
Bardzo śmieszne.
- Krupówki ?
- Jak
najbardziej.
Postanowiłam iść
na małe zakupy i kupić parę pamiątek dla Warda, bo pewnie byłby zły, że nie
przywiozłam mu nawet najmniejszej rzeczy. Czy każdy rudzielec tak ma?
Zdecydowanie. Dla mamy i taty też coś wybiorę. Zdecydowanie zrobię sobie
przerwę w górach i zapomnę o dotychczasowym życiu.
- Co myślisz o
tym ?
- Świetnie w tym
wyglądasz. Tez bym musiała coś wybrać na dzisiejszą kolację z Piotrkiem.
Pomoż!- krzyczałam jej do ucha.
- No okej, okej . Nie krzycz bo ludzie na nas
patrzą jak na wariatki.
Już w pierwszym
sklepie znalazłam idealny zestaw na zimowy wieczór, połączony ze słonecznym
kolorem. Idealnie wszystko się komponowało.
- Ej Julka, a ty
czasem nie przytyłaś?
- Żartujesz sobie?!
–udawałam obrażoną i naprawdę przyjrzałam się swojemu brzuszkowi. Wyglądał z
lekka odstająco.
- Ej Julka, a
może te Twoje zawroty głowy i te wymioty to…?
- Nie, nie, nie,
nie koncz nawet. Błagam …
- A wy już to
robiliście nie?
- No tak, ale ja
nie mogę być teraz w ciąży. Na pewno nie teraz.
- Chodź kupimy
test w aptece i zrobisz go na spokojnie w pensjonacie. Jestem z Tobą.
- Dziękuję Ci.
Wychodząc ze
sklepu udałyśmy się do apteki, następnie do mojego pokoju. Chłopaków i tak
jeszcze nie było, ale przecież nie będę do niego pisać, to ja tu przyjechałam
do niego i wiedziałam, że przygotowuję się do sezonu. Ja natomiast mile
spędzałam czas z Magda. Wracając…. Udałam się do łazienki, Magda czekała na
mnie w pokoju. Przeczytałam instrukcje bo nigdy wcześniej tego nie robiłam.
Zrobiłam to co trzeba, zamknęłam oczy i bałam się spojrzeć na ten test…
- Magda, zobacz
co tam jest ?! Powiedz tylko, ze nie to co myślałyśmy. – odsunęłam kreskę lub
kreski palcem, a Magda spojrzała.
- Julka... – nie
zdążyłam czegokolwiek powiedzieć.
- Nie! Ja nie
mogę być w ciązy, nie teraz. Przecież to nie przejdzie. Ja mam maturę, Piotrek
ma sezon, moja szkoła, moje plany, jego plany, jestem chora to nie przejdzie.
- Spokojnie,
porozmawiasz z Piotrkiem i pój…?
- Co?! Czyś ty
kompletnie zwariowała ?! Nie powiem mu na razie tego. Nie mogę, nie teraz…
-Ale musisz.
Musisz iść do lekarza. Wiesz jakie zagrożenie jest teraz dla Ciebie i maluszka.
W tym momencie się
rozpłakałam… To przecież przekreśli moje plany..
*wieczór*
Udałam się na
kolację z Piotrkiem, mimo że nie miałam na to ochoty. Nie wiedziałam jak w ogóle
mam się zebrac, żeby mu to powiedzieć. Stwierdziłam, że najlepiej będzie jeżeli
powiem mu to w domu.
- Kochanie, coś
się stało? – zapytał z troską.
- Nie, a dlaczego
coś miałoby się stać? – w tym momencie poczułam wibrację telefonu, wydobywające
się z tylnej kieszeni spodni.
- Moment.-
normalnie jakby serce miało mi przestać zaraz bic.
- Kto to
napisał?
- Halo, Julka.
Ziemia do Ciebie!
- Przeczytaj.
„ Jak wrócisz do Leszna, czeka Cię
niespodziankaJ R.”
- Kto to? –
Piotrek doskonale wiedział kto to. To Robert.
- Nie wiem
od kilku dni wydzwania do mnie nieznajomy numer. Jak Ciebie nie było,
ktoś wybił szybę w naszym domu i wrzucił kamień z groźba.
- Słucham !?
Jaką kartka? Czemu mi nie nie powiedziałaś.
- Jak miałam CI powiedzieć
jak dopiero co wyjechałeś, nie chciała od razu do Ciebie dzwonić, żebys nie
myslal sobie, ze nie umieim sama sobie poradzić. No nie wiem, coś typu „ Uważaj
na Piotrusia” czy coś, nie pamiętam.
- Trzeba iśc na
policje. – powiedział, ciężko przełykając ślinę.
- Daj spokój.
Piotrek
przytulił mnie do siebie mocno. Czułam się taka bezpieczna w jego ramionach. Stwierdzilismy,
że nie pojdziemy do restauracji. Po prostu spacer. Tylko JA I ON.
_____________________
Kochani bardzo
Was przepraszam za tak długą przerwę. Nie miałam weny. Teraz już jest i powracam
z pełną ilością przygód. Rozdziały będą dodawane regularnie co sobotę. Obiecuję
!:)
PROSZĘ O KOMENTARZ TO DAJE MI DUŻO MOTYWACJI DO DALSZEGO PISANIA
PROSZĘ O KOMENTARZ TO DAJE MI DUŻO MOTYWACJI DO DALSZEGO PISANIA
Jutro GP, jak myślicie
kto stanie na „pudle” ?
Buźka!:)
-