sobota, 16 lutego 2013

16!

I łapcie 16! W następnym rozdziale będzie już wszystko jasne. Mam pomysły i wenę, posty będę dodawała już od przyszłego tygodnia w piątek i być może w niedzielę. Zobaczy się. Liczę na Wasze komentarze!
Jeśli czytasz= skomentuj!!!!!!!!!!!  Buziaki ;)!
_________________________________________________________________________
Codzienna monotonia.. Wstałam, ubrałam się i oczekiwałam na Piotrka. Nie zjadłam nawet śniadania nie miałam na to ochoty. Nie wiem czemu, ale strasznie się tego bałam, bałam się tego, że te wyniki... a zresztą co będę gadać. Mama wyjechała znowu na delegacje, nie chciałam jej narazie martwić.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. 
- Piotrek, no hej. Wejdź. - zamknął drzwi, momentalnie rzuciłam mu się na ramiona i czule go pocałowałam.
- No hej, hej. A Tobie co ? 
- Stęskniłam się za Tobą, czy to takie dziwne? 
- No nie skądże. Jedziemy?
- Skoro trzeba. 
Cała droga to jedna wielka cisza. Nie odezwaliśmy się do siebie słowem. 
Weszliśmy do szpitala, udaliśmy się do recepcji i do lekarza prowadzącego. 
Dość szybko mnie zawołali jak na kolejki u lekarza to bardzo szybko zostałam wyczytana z listy oczekiwanych.
- Pani Julia? - zapytała pielęgniarka.
- Tak, to ja. 
- Zapraszam.
- Ja tu poczekam. 
Weszłam do środka, lekarz zrobił mi badania brzucha, krwi, moczu i wszystkiego co było możliwe. Zostałam kuta igłami. 
- No na moje nie wygląda za dobrze, poczekajmy na wyniki badań. 
- A kiedy one będą gotowe?
- Za dwa tygodnie albo wcześniej to zależy, odezwę się telefonicznie.
- Dobrze będę czekała.
- I co ? widziałam u Piotrka w oczach ten strach, przerażenie. 
- Czekamy na telefon. Zabierz mnie już stąd proszę.
- No chodźmy. 
Objął mnie w pasie i wyszliśmy stamtąd. Nie chciałam dzisiaj z nikim rozmawiać, chciałam żeby Piotrek był przy mnie, blisko mnie, nie chciałam być sama. Nie teraz, nie dziś.
Udaliśmy się do domu mimo, że cała ta wizyta w szpitalu trwała jakoś około dwóch godzin byłam zmęczona. Położyłam się obok Piotrka i zasnęłam.
*parę godzin później*
Usłyszałam tylko jak mój chłopak z kimś rozmawia. 
" Nie wiem badania będą za dwa tygodnie chyba, Przemo boję się, a co jeżeli ? Dobra damy rade. Trzymaj się !"
Nie chciałam, żeby widział, że jakoś specjalnie przysłuchuję się tej rozmowie... Nie wytrzymałam.
- Piotruś ?
- Tak kochanie? - odpowiedział z troską w głosie.
- Będzie dobrze. 
Dzień minął trochę nudno, ale sama tego chciałam. Jutro nareszcie mecz, od naszego powrotu z Turcji nie było mnie na stadionie. 
* następnego dnia - mecz*
To już dziś! Nie mogłam się doczekać. Mecz pomiędzy naszymi BYKAMI, a Unibaxem Toruń. Zobaczę się z Darcy'm. Cieszyłam się! Wstając z łóżka, wstałam powoli tak, żeby nie obudzić Piotrka. 
Zabrałam rzeczy i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się włosy lekko pofalowałam i udałam się do kuchni przygotować śniadanie. Miałam zrobić tosty, ale w ostatnim momencie postawiłam na naleśniki z serem. W między czasie psa wypuściłam na podwórko, nawet nie zauważyłam kiedy ze szczeniaczka zrobił się wielki lablador. 
Poczułam dotyk, objęcie w pasie i ciepło na szyi. 
- Witam!
- No witam,witam. Jak się spało mój mistrzu? 
- A bardzo dobrze, tylko następnym razem nie zabieraj mi kołdry młotku. 
- Ja ?! Coś ty !
- Dobra, dobra siadaj i jedz.
- Jak tak mam mieć codziennie to chcę zostać twoim mężem już dziś.
- No już myślałam, że powiesz co innego.
- Zawsze z Tobą! - z pełną buzią i grymasem puścił oczko w moją stronę.
- Za ile jedziemy ?
- Mamy jeszcze dwie godziny. 
- Ooouuaaa, to dużo. 
Piotrek przewiesił mnie przez plecy i zaniósł do sypialni. I ten no..... No właśnie.
* na stadionie *
Byliśmy już na stadionie, dokładnie byliśmy chyba dwie godziny przed meczem. Przywitałam się ze wszystkimi. Chłopcy poszli grać w piłkę, a ja czekałam u Piotrka w boksie, było strasznie gorąco. Popijałam wodę, aż zobaczyłam TORUŃSKIE ANIOŁY. 
Pobiegłam w stronę Ward'a i Holdera.
Rzuciłam im się na szyję. 
- Witam kuzynkę!
- Cześć Ward!
- A buziak w policzek ?
- Kuzynowi mogę dać. 
- A mi? - odezwał się z wielkim żalem i miną szczeniaczka Chris.
- Tobie też. 
- Co tam u Was? - zapytałam z wielką ciekawością.
- Dobrze. - powiedział Chris. 
- A u Maxa i Sealy ?
- Mały rośnie jak na drożdżach, Sealy ? Piękna jak zawsze. - rozchmurzony Chris opowiadał dalej. - Ward może się pochwalisz co tam u Ciebie?- mówił to tak, żeby powstrzymać swój śmiech.
- Dobrze. 
- Dobra, może sama coś od niego wyciągniesz. Idę przygotować motory.
- Okej.
- No opowiadaj. 
- Jeryyy, no dziewczyna o to mu chodzi. 
- Później Ci powiem, mała. Opowiadaj co u Ciebie/
- No nie za dobrze.
- To znaczy ?
- No czekam na wyniki badań. 
- A Tobie co się stało? 
- Takie tam, krwotoki z nosa. Nic szczególnego. - mówiłam to tak aby nie martwić Ward'a.
- Zadzwoń co i jak mi później. A teraz malutka lecę motory. Po meczu pogadamy.
- Okej, pa.
Czekałam aż zjawi się Kasia, która miała dojechać do Przemka później i miałyśmy się udać na trybuny. 
Zaraz prezentacja..
- Kochanie trzymaj kciuki ! 
- Będę, dla mnie i tak już jesteś MISTRZEM! - pocałowałam go, który odwzajemnił. 
Przyjechała Kasia i poszyłyśmy na najbliższą trybunę. Zaciskałam kciuki. Mecz był bardzo wyrównany, było dużo mijanek. Jednak wynik zakończył się wygraną Leszczńskich Byków wynikiem 50-40.
Podbiegłam do Piotrka i uściskałam go z całych sił. 
- Piękny bieg ! Kocham! 
- Ja też! 
Długo z nim nie pogadałam bo poszedł do kibiców. Pogratulowałyśmy reszcie, zrobiłam to także u Warda i Chrisa. 
*kilka dni później*
Zadzwonił telefon, z zaspanym głosem nacisnęłam zieloną słuchawkę. 
...
-Tak przy telefonie. 
- Tak, chciałbym się z Panią dzisiaj widzieć są już wyniki. 
- Dobrze, w takim razie będę za godzinę. 
- Dziękuję i do zobaczenia.
- Do zobaczenia.
Szybki telefon do Piotrka, będzie za trzydzieści minut. Specjalnie jakoś się nie szykowałam wiedziałam, że jadę do lekarza po wyniki, a nie na pokaz mody. 
Dojechaliśmy do szpitala, udaliśmy się na odpowiednie piętro. Piotrek chwycił mnie mocno za rękę i mocno ją trzymał. Weszliśmy do gabinetu... oboje. To co usłyszałam, o mały włos nie spadłam z krzesła. To nie możliwe.... 

12 komentarzy:

  1. Ooo...ciekawe co im powie ...;) Super rozdział czekam na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. przerwać w takim momencie.? no wiesz co.. ;) haha, rozdział jak zwykle świetny, nie mogę się doczekać kolejnego. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. zakończyć w takim momencie ? no wiesz jesteś bez serca :( mam nadzieje, że nie walniesz tu żadnej ciężkiej albo nieuleczalnej choroby, bo wtedy to nie wiem... już nie mogę się doczekać kolejnego, aby dowiedzieć się wszystkiego. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie Pawlicki junior??

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim momencie ?! Jejuu, dawaj już kolejny ! ; D cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny ! Ciekawe co będzie dalej ? Czekam na kolejny ! *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. No dalej, co z nią?! W takim momencie przerwać? Jak mogłaś.. :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Już myślałam, że dowiem się co jej jest. Lubisz trzymać ludzi w niewiedzy :P Czekam z niecierpliwością na wyjaśnienie co jest Julii.
    w wolnej chwili zapraszam do mnie na nowość http://trzymajgaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No i przerwałaś! Zabiję Cię za to! :c Szybko kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Przez cb nie usnę !!!!Boskie :)Jestem ciekawa co będzie ?

    OdpowiedzUsuń
  11. świetne opowiadanie :) Czekam na kolejny :D + http://speedwayinmylife.blogspot.com zapraszam w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No ej no!! Jak mogłaś skończyć w takim momencie?! ;/ Już myślałam, ze coś się wyjaśni, a tu dupa.... trzeba czekać xD No to czekam na kolejny i http://just-one-step-closer.blogspot.com/ zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń