_______________________________________________________________________
W jedną sekundę moje życie wywróciło się o 180 stopni już myślałam, że bardziej szczęśliwsza być nie mogę, że mam wszystko, że mam najcudowniejszego chłopaka na świecie, że mam kochających rodziców, mam przyjaciół, mam wszystko co do szczęścia mi potrzebne. Jednak nie, wszystko to na co pracowałam tak długo się zmieniło w jedną sekundę. Nie docierało to do mnie. Przecież niedługo kończę swoje osiemnaste urodziny, one nie mają tak wyglądać, nie w tym roku, nie teraz, nie chcę tego.
***
- Nie rozumiem, może Pan powtórzyć. - nie usłyszałam tego słowa, które doktor wymienił jako ostatnie.
- Niestety, badania wykryły u Pani białaczkę.
- No, ale jak białaczkę?! Przecież te krwotoki z nosa, to nie, nie. - mówiłam nadal nie dowierzając.
- Proszę niech się Pani uspokoi. - mówił to tak jakby nie wiedział co mnie czeka.
- Da się to leczyć?
- Tak, oczywiście, że się da. Dzisiaj zostanie Pani w szpitalu, podamy pani chemioterapię, będziemy Pani ją podawać co jakiś czas. Chemioterapia pomoże Pani aby krew się ustatkowała.
Nie wytrzymałam. Musiałam wyjść, usiadłam na krzesełku i płakałam. Przecież w każdej chwili mogę umrzeć.
*oczami Piotrka*
- Teraz tak szczerze proszę Doktora? - mówiłem.
- Tak?
- Przeżyje to ona?
- Proszę Pana na chwilę obecną powiem Pani, że leczenie ciągnie się latami. Zrobię wszystko w mojej mocy, żeby ona wyzdrowiała i była w pełni sprawną dziewczyną. Dzisiaj zostanie ona z nami, podamy jej chemie, zrobimy resztę badań, następnie kolejne dni będzie mogła spędzić w domu, ale i tak będziemy się widywać co jakiś czas... Głównie co dwa tygodnie. Musi Pan przygotować swoją dziewczynę na to, żeby się nie poddawała.
- Dobrze, zrobię wszystko co trzeba. Nie pozwolę jej odejść tak po prostu.
- Ależ Proszę Pana dzisiaj z dnia na dzien człowiek nie umiera. Proszę być dobrej myśli.
*wracając do Julii. *
- Piotrek jak to teraz będzie ? Będziesz mnie kochać?
- Jejku, kochanie gadasz głupoty. Będę Cię kochać jeszcze,jeszcze bardziej. Nie zostawimy Cię z tym samej. No już, nie płacz.
- Dziękuję.
*parę godzin później*
- Co tu się dzieję ? - do pokoju wparował Przemo z....
- Cicho bądź debilu, nie widzisz, że śpi.
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam dobrą groamde ludzi w moim pokoju szpitalnym był: Przemo, Kasia, Magic, Zośka i DuZers, co Duduek?! Zengi, , Dominika i paru znajomych ze szkoły. Przyszli chyba z czterdziestoma balonami, które przyczepili mi do łózka jak małemu dziecku. Dobrze, że "pokój" miałam sama, bo pielęgniarka by ich wszystkich pogoniła.
- No w końcu się uśmiechnęłaś. - powiedział z rogalem na twarzy Piotrek.
- Więcej Was matka nie miała ?
- Nie, a co nie podoba się coś? To idziemy.
- Żartowałam. Jejku jakie balony, hahaha.
- No trochę ich szukaliśmy.
- Jak się czujesz, młoda? - odezwał się Zengi.
- Heh, no narazie dobrze, weźcie mnie już stąd błagam!
- Jesteś tu dopiero cztery godziny.
- I o cztery za dużo.
- Mama będzie jutro. - szepnął mi do ucha Piotrek.
No tak było zabawnie, śmialiśmy się, graliśmy, jedliśmy to znaczy oni jedli słodycze ja nie mogłam, wygłupialiśmy się. Co ja bym bez nich zrobiła? To tego jeszcze nie wiem.
Oni poszli po coś do picia, Piotrek porozmawiać z lekarzem. Został ze mną Zengi.
- No co jest Zenguś, widzę, że Ciebie coś martwi. Opowiadaj mi tu.
- Jak się czujesz?
- Nie jest najgorzej, okażę się potem jak to będzie.
- Wiesz mała..., że musisz dać radę!
- Wiem, wiem.
- No i taka masz być już do końca, uśmiechnięta jak zawsze.
- No dobra, dobra nie gadajmy teraz o mnie. Mów co jest. - wiedziałam, że po coś chciał zostać i nie iśc z resztą na dół. Wiedziałam to od samego początku.
- No bo słuchaj, byłem sobie na meczu i zobaczyłem taką fajną dziewczynę no i..
- Iiiii? Nie zacinaj się w takim momencie.
- I mi się podoba, strasznie mi się podoba , spotkaliśmy się już parę razy i się chyba zakochałem.
- No to chyba dobrze, nie?
- No niby tak, ale ja nie umiem chyba.
- Jak nie umiesz, głupku. Umiesz, wszyscy umieją tylko nie chcą pokazać. Zrobimy tak.
- No jak? - zapytał z zaciekawieniem .
- No tak, że ja walczę , a ty spróbujesz zawalczyć o nią dla siebie. O miłość walczyć nie umiesz, deklu. Kto jak kto, ale nasz Zengi ?! Bez przesady. - poklepałam go po ramieniu.
Taką fajną rozmowę przerwał nam "tłum" ludzi, którzy do nas przyszli.
- No a wy co tutaj tak sami? - zapytał zbyt ciekawy Magic.
- Rozmawiać już nie możemy ?
- Możecie, możecie.
- No dobra, my się już zbieramy.
- Dziękuje, że przyszliście, pa!
- Papa!
- Pa!
- Zengi?
-Tak ?- gwałtownie się odwrócił.
- Dokończymy to. - powiedział z lekkim uśmiechem.
Usnęłam jak małe dziecko, byłam zmęczona tą ich całą wizytą. Rano obudził mnie lekarz, który przyszedł na obchód.
- A ten chłopak tutaj całą noc? - zapytał mnie.
- Najwidoczniej tak.
- Musi być Pani tego warta. - oznajmił doktor.
- Jest, jest. - powiedział Piotrek.
- No już wiemy kto tu ma gumowe uszy. - zaśmiałam się.
- Na pewno, nie ja! - krzyknął.
- Jak się Pani dzisiaj czuje? - zapytał.
- Bywało gorzej.
- To dzisiaj podamy Pani tą chemie i wieczorem o ile będzie wszystko dobrze wypuścimy Panią do domu.
- Jest.
- Udam, że tego nie słyszałem. - zażartował Doktor Nowak.
- Do zobaczenia.
- Do zobaczenia, doktorze.
- Piotrek, jedź do domu, wyśpij się.
- Nie, zostanę tutaj.
- Dobrze, że liga się już skończyła.
- Hahaha. Bardzo śmieszne. Dobra to pojadę do domu, wrócę za godzinę, góra dwie. Jak coś się będzie działo dzwoń.
- Będę dzwonić, nawet jak będę na sali operacyjnej.
- Żarty Ci się dzisiaj trzymają.
Czule mnie pocałował i wyszedł. Zostałam sama, ale nie na długo....
- Córeczko, jak się czujesz? - wparowała do pokoju jak nic.
- Cześć mamo, wszystko u mnie dobrze , a u Ciebie?
- Nie żartuj sobie, pytam poważnie.
- Zaraz dostanę chemie, więc długo sobie nie pogadamy. Jest dobrze, czuję się świetnie.
- Skąd te balony?
- Ahhh, nie pytaj. Wczoraj wszyscy tu byli dosłownie. Na poprawę humoru.
- Oni to mają pomysły. - uśmiechnęła się mama.
Mama wyszła porozmawiać z lekarzem, w tym czasie pielęgniarka zrobiła resztę badań i dostałam.. Zasnęłam na tą całą dawkę chemii. Musiało to trwać chyba z dwie - trzy godziny. Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam....