Macie kolejny rozdział! Dziękuję za
tyle wyświetleń i komentarzy. Mam pomysł na kolejny rozdział!
15 = nowy rozdział. Buziaki!;)
Tak też myślałam Przemo zajął się wszystkim za nas i tak
jakby urządził za nas parapetówę, ale co tam niech chłopak się cieszy, może to
mu wyjdzie.
- Jak to o 20? –krzyczałam przez telefon do niego.
- Czy ty to słyszysz, Piotrek? - mówiłam jednocześnie do braci.
- No i co? - zrobił
to za nas, kochanie.
- Ahhhmm, czyli mam rozumieć, że wszystko ty gotujesz i
kupujesz, taak?
- Ale jak to ?! To jest wasze nie moje. – od razu jego głos
zmienił się.
- Dobra, dobra przyjedź, pojedziemy na zakupy.
- Dobra, będę za godzinę.
- Jak to na zakupy, czemu ja musze być winny?! NIeeee, mamo!
–krzyczał Piotrek, unosząc ręce do góry jakby kogoś miał tam ujrzeć.
- Spokojnie, parę godzin, ze dwie może trzy. – uśmiechnęłam się
zabójczo do niego.
- Może dwie, ewentualnie siedem. – mruczał pod nosem idąc na
kanapę do salonu.
- Udam, że tego nie słyszałam.
Poszłam do naszej sypialni, otworzyłam szafę i stałam tam
chyba z 15 minut i jak zawsze marudziłam, że nie mam co ubrać. Jest zimna,
mroźna zimna, zimna zima. Ughhh-.- Nie lubię tego! Zdecydowanie nienawidzę! Na
szczęście wygrzebałam jakieś ciuchy i ubrałam
się, włosy spięłam w kucyka jakoś specjalnie się nie malowałam, pomalowałam
tylko rzęsy i lekko powieki. Przecież jadę na zakupy, a nie na pokaz mody.
- Jedziemy? – zapytał Piotrka, który wylegiwał się na
kanapie.
- Już jesteś gotowa? To twój nowy rekord, zdecydowanie!
- Ha Ha Ha, bardzo śmieszne. – oberwał w ramię za te słowa,
których później żałował.
- Auć, teraz mnie tu boli. Tu, tu. Czekam na przeprosiny. –
zrobił słodką minę szczeniaczka.
Nie miałam innego wyjść, musiałam go pocałować. Mi to pasowało,
jemu chyba też. Niestety Przemek w naszym domu czuł się jak u siebie.
- Puka się chyba albo obok drzwi jest taki mały kwadracik i
jego się wdusza. – powiedziałam do niego z lekkim grymasem na twarzy.
- To jest dzwonek! – odpowiedział zadowolony jakby Amerykę
odkrył.
- Brawo!
*parę godzin później*
Na zakupach jakoś nie było z nimi problemu, byli grzeczni co
jest bardzo, bardzo, bardzo dziwne. W domu przyrządziliśmy sałatki, zamówiliśmy
pizze i różne przekąski był również alkohol bo przecież parapetówa bez alkoholu
to nie parapetówka.
- Gdzie oni wszyscy są ? – zapytał lekko poddenerwowana.
- Zaraz będą. Wiesz dobrze, że wejdą punktualnie.
Na zegarku była pokazana równo godzina 20!
- No i masz! – krzyknął Przemo.
- No widzę, widzę.
Gdy zobaczyłam ich wszystkich na mojej twarzy pokazał się
wielki rogal.
- Jak tu ładnie.
- No, ale się urządziliście.
Wtedy słyszałam tylko takie słowa.
- Jakie piękne! Jak to zrobiłaś? Nie było trzeba.
- Było, było. Cieszę się, że Ci się podoba.
Od Magic’a, Kasi, Zosi, Duzersa, Zengiego, jakiejś
dziewczyny,Ward’a, Przemka dostaliśmy z Piotrkiem duży obraz gdzie jesteśmy
wszyscy razem zdjęcie było robione w Turcji. Było prześliczne.
- No to siadajcie! Rozgośćcie się !
- Oj widzę Pani domu rządzi. – powiedział głośno Zengota.
- A jak, teraz tu mam przerąbane. – zażartował młodszy z
braci.
- No tak, tak i kto to mówi. Mówi to ten, który tak ładnie
się podlizywał niedawno i sprzątał cały dom.
- On sprzątał?! Jak ze mną mieszkał to nawet skarpetek nie
posprzątał. – zaśmial się Przemo.
- Dobra, nie oczerniaj mnie już tak! – wkurzył się Piotrek.
- Kochanie nie denerwuj się ! – po czym go pocałowałam.
Wszyscy się świetnie bawili, jedzenie przygotowane przez nas
również im spakowało.
- Zengi! – krzyczałam przeciskając się !
- No hej ślicznoto. – odpowiedział jak zawsze z uśmiechem,
czy on w ogóle mu kiedyś schodził z twarzy?
- Nie pochwaliłeś się. No, no, no.
- A no tak zapomniałem. To jest Magd. Magda poznaj Julię. Moją
przyjaciółkę.
- Hahah, Zengi. Cześć miło mi Cię poznać, Grzesiek dużo o
tobie mówił.
- Oooo, coś nowego. Mi również poznać kogoś bliżej z jego
otoczenia.
- To ja Was zostawię. – powiedział Grzegorz i odszedł.
- Ładny dom i ogólnie fajna z Was para. Jak tu jechaliśmy wszyscy
mówili o Was.
- Heh. – lekko się zawstydziłam co oni o nas mówią? –
Dziękuję. A długo znacie się z Grzesiem ?
- No tak będzie z trzy miesiące.
- Bardzo się cieszę, że w końcu temu chłopczynie
poszczęściła się jakaś fajna dziewczyna, która nie leci tylko na karierę, kasę
i znajomości.
- Milo mi to słyszeć i na pewno tak nie jest. – uśmiechnęła się
lekko dziewczyna.
- Zostawię Cię na chwile, baw się dobrze.
Powiem, że jak na pierwsze wrażenie jest fajną dziewczyną.
Miała długie brązowe włosy, niebieskie oczy. Powiem, że Grzesio ma gust!
Zengi bawił się jak zawsze za Dj to i za barmana, robił IM
kolorowe drinki. Magic z Przemkiem i
Piotrkiem tańczyli, DuZers i Zośia chyba się pogodzili, nie ogarniam ich.
- Ej kochani idziemy do klubu! – krzyczał Ward, wchodząc na
stół.
- O tej godzinie, przecież jest już około drugiej.
- No i co ? Boisz się, mała. – ostatnie zaakcentował Ward.
- Nie! Idziemy.
- Na pewno chcesz iść? – objął mnie w pasie Piotrek i
zapytał.
- No pewnie. – odpowiedział i czule pocałowałam go w usta.
* następnego dnia*
Obudziły mnie jęki chłopaków, którzy wczoraj byli nawaleni w
trzy dupy.
- Julia! Błaa-ggggg-am! – jęczał Janowski.
- Chodź, ale nie budź ich, niech śpią i nacieszę się chwilą
puki reszta nie jęczy.
Poszłam z Janowskim do kuchni, podałam mu tabletkę, którą od
razu popił.
- Powiem Ci, że takiej parapetówy jeszcze nigdy nie miałem! –
mówił cicho.
- Dzięki! – specjalnie krzyczałam.
- Nie krzycz, nie zabijaj ludzi.
- Ała, moja głowa.
- No wiedziałam, wiedziałam! Tu macie tabletki, tam jest
woda. – wskazałam palce na blat kuchenny.
Poszłam do naszej sypialni, Piotrek jeszcze spał. Położyłam
się obok niego i mocno przytuliłam.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła. – mówiłam sama do siebie, po
cichu.
Faktycznie, co ja bym bez niego zrobiła?
- Hej, kochanie. – powiedział do mnie, po czym mnie
pocałował.
- Po prostu bardzo Cię kocham.
- No ja Ciebie też. Uła! Tak to mogę się budzić codziennie.
- Reszta jak się czuję?
- Nie pytaj, pożerają tabletki.
- Serio? A dla mnie?!
Szybko wyskoczył z łózka i w tych swoich bokserkach
kolorowych pobiegł do kuchni, po czym zaraz wrócił.
- Starczyło?
- Nie. – zrobił smutna minę.
- Masz. Wiedziałam, że też będziesz tego potrzebował.
- Ty złośliwa babo! Musiałem zbiec piętro niżej , a ty sobie
je tu trzymałaś.
- Taka mała kara.
- Mała ? To ja Ci teraz pokażę Co to jest mała kara.
No i skończyło się to dla mnie nieszczęśliwie.
Ałaaaaaaaaaa! Piotrek
nie łaskocz! Błagam! Nie! Zostaw mnie! Hahahahaha. Ty debilu!
- Nie żyjesz! – powiedział mu do ucha.
Sekunda, a już go w łóżku nie było, uciekał po całym domu.
Gdzie go znalazłam w pokoju gdzie spał Przemek.
- No tak, braterska miłość. Jakie to…. Obrzydliwe. – lekko się
uśmiechnęłam.
Wbiegłam im do łóżka i zrobiliśmy bitwę na poduszki.
Oczywiście kto wygrał? JA!!! Złowieszczo się uśmiechnęłam.
Zeszliśmy do salonu. Wszyscy chłopacy oprócz Przemka i
Piotrka robili śniadanie, pomogłam im.
- Ej debile, kiedy macie obóz? – zapytał Magic.
- Zaraz, buraku! – odpowiedział Zengi.
- Hahaha, Mrrrrr. – odpowiedział Janowski.
- Nie, no a tak serio?
- W przyszłym tygodniu, a ty?
- Za dwa tygodnie.
Wszyscy zjedliśmy śniadanie, śniadanie o godzinie 16, ale co
tam.
Później wszyscy zebrali się do domu.
My z Piotrkiem pojechaliśmy w odwiedziny do jego rodziców,
gdzie nie odbyło się bez wywiadu jak tam impreza, kto to nagłośnił?
Przemo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!